Ot, kolega misjonarz ściąga mnie z mojej drogi, bo samochód odmówił posłuszeństwa.
A tak naprawdę jest to poważna awaria która unieruchomi pojazd na długi czas..
Cóż, nic nowego..
Samochody, jak wszystko inne, się psują.
To co w tej historii jest jednak trudne, to fakt, że pojechałem po rury do studni dla jednej wioski, która poprosiła mnie o pomoc, bo mają problemy z dostępem do wody.
Samochód popsuł się 5 minut po przekazaniu rur.
A problemy z nim zaczęły się wtedy, kiedy zdecydowałem się odwieźć pod sam dom chorego, którego nie można było nawet dotknąć, przenieść, nie mówiąc o chodzeniu. Tak bardzo był obolały..
Gdybym został na drodze, nie miałbym dzisiaj problemów...
Samochód służy jako karetka, ostatnio wiozlem nim zmarłego. Wożę piach, kamienie, cement na kaplicę czy studnie.. Etc.
Znowu będzie trudniej.
Prozaiczna historia. Nie wzrusza jak los głodnych dzieci.
Ale jak o wiele trudniej pomóc potrzebującym bez środka lokomocji..
21-02-2012 12:31 Wypieki Udało się wreszcie odpalić!
Nasz własny piec chlebowy!
Pierwszym wypiekiem była pizza. Trochę nie wyszła, ale nie było źle, a będzie jeszcze lepiej.
Potem przyszedł czas na bułki - bo jest to tu najbardziej popularne pieczywo.
Szukam już przepisów po internecie. Ale może nasi czytelnicy zechcą się podzielić z nami czymś ciekawym...?
To nasz skromny piec. Zrobiony z gliny pochodzącej z kopania studni.
Wyrabiamy chleb, a właściwie bułki.
A tu mój przewodniczący rady parafialnej , Pascal, z dumą pokazuje pierwsze, przygotowane przez niego samego wypieki z naszego pieca.
Tak, że, proszę państwa, śmiało możemy już powiedzieć, że żyjemy tu... o chlebie i wodzie.
O naszym własnym chlebie. Z naszego pieca.
I o naszej własnej wodzie. Z naszej własnej studni.
2-02-2012 19:09 Kreatorka Mieszkam w lesie tropikalnym, a jednocześnie na pustyni - jeśli chodzi o sztuki plastyczne. Znalezienie w tych stronach kogoś, kto +czuje+ co w farbkach czy kredkach piszczy należy naprawdę do rzadkości.
Z tym większą radością odkryłem podczas ostatnich +warsztatów+ plastycznych (bo ja się nie poddaję i nadal szukam talentów!) ok. dziewięcioletnią artystkę, która nawet nie wie, ze właśnie otwieram na blogu jej pierwszą galerię.
Wiem, malkontenci mogą się zżymać, że to czy tamto, ale ja swoje wiem: odkryłem artystkę.
Nawet jeśli zostanie potem tylko fryzjerką...to...popatrzcie na te fryzury!
Nb.kiedy ją pochwaliłem, chyba nie uwierzyła, że mówię prawdę, gdyż samokrytycznie uznała, że rysunki +nie są ładne...+i
Nb 2. Ciekawe, czy jej mama adopcyjna odkryje tę galerię (artystka się podpisała:)
17-01-2012 04:59 Ładowarka Jak 21 wiek, to 21 wiek. Komórki dotarły pod strzechy (dosłownie). Rano i wieczorem da się złapać szczątkowy zasięg sieci Orange * Co z tego, skoro prąd pod strzechy jeszcze nie dotarł. Każdy korzysta więc z każdej okazji, by podładować swoją +oryginalną+ Nokię kupioną za co najwyżej 50zł. Nieliczni, którzy mają agregaty (2-3 osoby), korzystają pobierając opłaty za doładowanie (w przeliczeniu ok. 1,50zł).
Postanowiliśmy więc wyjść naprzeciw zapotrzebowaniom i zrobiliśmy miejsce do ładowania telefonów, wycinając, jak widać, otwór w jednej z desek mojej plebanii i instalując tam gniazdko zasilane z akumulatora 24/24h. Każdy może zostawić telefon i nawet zamknąć +bankom... hmm... +ładowomat+ własną kłódką, żeby telefon nie zmienił właściciela. Można też wesprzeć inicjatywę dowolnym datkiem, co, jak się okazuje, nie rodzi szczególnych oporów.
W pierwszym tygodniu od instalacji, +ładowarka+ cieszyła się dużym zainteresowaniem.
Może straci ona rację bytu za kilka miesięcy, kiedy, jak wieść niesie, zostaniemy podłączeni do prądu (sic!) - oczywiście jeśli inwestycja zostanie doprowadzona do końca, co nie jest nigdy pewne.
Choć, nawet jeśli doprowadzą prąd, minie jeszcze dużo czasu, zanim większość się do niego podłączy....
* ciekawostką jest fakt, że smsy z Orange Polska do Orange Cameroun nie dochodzą....
3-01-2012 16:13 Noworocznie To nieładnie, że w okresie świątecznym nawet się nie odezwałem. Ale co zrobić...
Gdzieś czytałem, że dostęp do internetu ma, czy powinien być, wliczony do podstawowych praw człowieka.
No to u nas w buszu jest jeszcze z tymi prawami krucho. Na dodatek jestem jedynym w promieniu przynajmniej kildziesięciu kilometrów, któremu w ogóle na tym prawie zależy.
Tak czy inaczej u nas Pan Jezus też się narodził, tylko że jest mu smutno, bo został pozostawiony sam sobie - jako, że nie mam innych figurek do szopki. (Jest to zresztą dosyć symboliczne bo tutaj też dzieci od maleńkości muszą sobie radzić)
Rok temu miałem figurki z bambusa zrobione przez miejscową złotą rączkę, ale w tym roku rączka wyjechała.
A na zdjęciu : szopka, chyba jedyna, jaką znów w szerokim promieniu widziałem, z...tak...figurkami. Zostawionymi, jak przypuszczam, przez któregoś z misjonarzy parę dziesiątek lat temu.
Lokalna jest podstawa z patyków, siano i workowy dach.
Może tutaj mały Jezus czuje się naprawdę jak w Betlejem...?
18-12-2011 21:06 Wreszcie !A ja znowu o wodzie. Tym razem tej płynącej (wreszcie, pod ciśnieniem!) z kranu. Albo może lepiej - ze ściany. Dlaczego lepiej?
Ludzie opowiadali, że krążyły kiedyś takie proroctwa, że przyjdą czasy, kiedy woda będzie płynąć ze ściany.
I kiedy przychodzą ci z odległych wiosek, i widzą wodę lejącą się ze ściany, mają chyba poczucie, że nadeszły czasy mesjańskie...
Co prawda na razie woda płynie tylko ze ścian mojej chatki, a żeby popłynęła w domach na wsiach trzeba nieco czasu..choć projekty rodzą się już w głowie...
Wreszcie nasza skromna, ale jednak, ale własna - wieża ciśnień - stanęła na swojej jednej nodze.
I wreszcie wody wystarcza na trochę dłużej.
I wreszcie możemy pomóc ludziom dostarczając im wodę do picia.
Pyszną zresztą wodę.
Może ja za często o tej wodzie... ale przecież woda to życie.
Myślę, że można wreszcie będzie pisać o innych sprawach, bo wodę już mamy.
Tzn mam nadzieję, że agregat pompujący wodę będzie się jednak trochę rzadziej psuł, bo inaczej znowu będzie o wodzie...
...Czy wiesz, że Polska mogła mieć kolonię w Kamerunie?
Zalazek polskiej kolonii w Kamerunie powstał w 1882 roku za sprawš polskiego podroznika i badacza Afryki, Stefana Szolca-Rogozińskiego.
Spedzil on w Afryce ponad dwa lata.
W 1884 r. otrzymał od tamtejszych klanów ziemię i założył polska kolonię,
która miała powierzchnię zaledwie 30 kilometrów kwadratowych.
Niestety kilka miesięcy pózniej, przybyli na te tereny Niemcy i Anglicy.
Niemcy zaczęli w ekspresowym tempie podpisywać z tubylcami +traktaty+ i przejmować ich ziemię.
Rogoziński oddal polskš kolonię pod protektorat brytyjski.
Powrócil do kraju, przekazujšc kolekcje etnograficzne muzeum krakowskiemu,
a antropologiczne Akademii Umiejętnosci w Warszawie.
W 1885 r.zginał w Paryżu pod kołami omnibusa.
Jesli masz propozycję, sugestię, zapytanie itp. napisz poniżej...
Napisz swój adres email, jesli chcesz otrzymywać najnowsze informacje...