Ot, kolega misjonarz ściąga mnie z mojej drogi, bo samochód odmówił posłuszeństwa.
A tak naprawdę jest to poważna awaria która unieruchomi pojazd na długi czas..
Cóż, nic nowego..
Samochody, jak wszystko inne, się psują.
To co w tej historii jest jednak trudne, to fakt, że pojechałem po rury do studni dla jednej wioski, która poprosiła mnie o pomoc, bo mają problemy z dostępem do wody.
Samochód popsuł się 5 minut po przekazaniu rur.
A problemy z nim zaczęły się wtedy, kiedy zdecydowałem się odwieźć pod sam dom chorego, którego nie można było nawet dotknąć, przenieść, nie mówiąc o chodzeniu. Tak bardzo był obolały..
Gdybym został na drodze, nie miałbym dzisiaj problemów...
Samochód służy jako karetka, ostatnio wiozlem nim zmarłego. Wożę piach, kamienie, cement na kaplicę czy studnie.. Etc.
Znowu będzie trudniej.
Prozaiczna historia. Nie wzrusza jak los głodnych dzieci.
Ale jak o wiele trudniej pomóc potrzebującym bez środka lokomocji..
21-07-2011 12:26 Spotkaliśmy się! Myśl o zorganizowaniu spotkania towarzyszyła mi od dawna...i wreszcie udało się:16 lipca grupa rodzin adopcyjnych oraz sympatyków misji spotkała się w sali misyjnej seminarium. Od ponad 10 lat działa adopcja serca. W tym roku już prawie 700 dzieci w Doumé i okolicach zostało objętych pomocą. Rzesze rodziców adopcyjnych niejednokrotnie prawie anonimowo udzielają pomocy małym kameruńczykom. Ale tym razem mogliśmy wreszcie spotkać się osobiście: prawie 50 osób przybyło na spotkanie.
Udało się też zaprosić innych misjonarzy, ks.Marcelego Prawicę, od prawie 40 lat pracującego w Zambii, oraz ks.Zenona Salę z Kamerunu. Przybył też na spotkanie, wraz z grupą misyjną ze swojej parafii, do niedawna misjonarz ks.Marcin Andrzejewski. Wszystkim dziękuję za obecność.
Spotkanie odbyło się w miłej, serdecznej atmosferze. Zapraszam uczestników do dzielenia się swoimi doświadczeniami.
Niestety, dla rodziców mieszkających daleko od Radomia odległość stała się trudną barierą.
Kto wie, może w przyszłości uda się zorganizować spotkanie w innych regionach.
Miejmy nadzieję.
10-06-2011 12:44 Okulary i komórki Jakiś czas temu zainicjowaliśmy akcję zbierania starych, ale sprawnych telefonów komórkowych, aby móc w ten sposób wspomóc osoby w potrzebie w Kamerunie.
Bardzo dziękuję raz jeszcze tym wszystkim, którzy odpowiedzieli na ten apel i dzięki temu mogliśmy ułatwić komunikację w niektórych trudnych sytuacjach.
Dziś ponawiamy tę akcję, rozszerzając ją o zbiórkę okularów do czytania, tak zwanych plusów. Jeśli ktoś z Państwa miałby takie niepotrzebne okulary, zachęcamy do wysłania ich na adres : ks.Mirosław Bujak, ul.Młyńska 23/25, 26-612 Radom, lub jeśli są Państwo z Radomia o zostawienie ich na furcie w Seminarium.
Bardzo proszę, jeśli to możliwe, o podpisanie jakie soczewki mają okulary. Przydadzą się naprawdę wszystkie wielkości, choć szczególnie te w okolicach +1 +1,5
Z góry dziękuję za pomoc.
Od lipca okulary i komórki zaczną znajdować już swoich nowych właścicieli.
31-05-2011 14:37 U dentysty Tego się nie spodziewałem.
Niedawno przyszła gromada dzieciaków. Jedna mała dziewczynka podchodzi do mnie i mówi +ząb mi się rusa+ pokazując palcem ruszającą się dolną jedynkę. Mówię +przywiążę ci nitkę i wyrwę+ przypominając sobie sposoby z dzieciństwa.
Jakiś czas potem już o tym zapomniałem, a ona wraca i mówi +nie przywiązałeś mi nitki+.
Zaśmiałem się w duchu ale z poważną miną zaprosiłem ją do +gabinetu+.
Niestety, nitka była za gruba.
Szczypce, jakie miałem, ześlizgiwały się. Śrubokręt też nie pomógł...
W końcu chwyciłem ząb palcami przez gazik i poszło. Dałem jej inny do zagryzienia (na zdjęciu).
Moja pacjentka była cały czas poważna i nie zdradzała najmniejszych śladów lęku.
Moja historyka jest na pewno banalna dla czytających ją rodziców, ale sami rozumiecie, że dla mnie było to jednak duże przeżycie :)
Dzięki Bogu udało się zamknąć pierwszy, ważny etap budowy misji: studnię. Woda już jest. Jest jej dużo. Jest czysta. Jeszcze jej nie piłem, ale moi bracia tak, i twierdzili, że jest dobra.
Teraz mam nadzieję, że uda się zdobyć środki na pompę (na razie jest pożyczona) i będziemy mogli się cieszyć na dobre własną wodą.
A woda to życie.
Dzięki Bogu i życzliwości ludzi trochę więcej życia zstąpiło do Doumaintang.
Parafia w budowie. Na razie zadowalamy się tym co mamy. Spotkania odbywają się tam, gdzie się daje. Nie ukrywam, że ma to też swój urok, którego być może ładne i wypielęgnowane salki nie dadzą.
Jak widać na zdjęciach, katecheza odbywa się na przykład na prowizorycznych ławkach między plebanią a kuchnią +polową+ i towarzyszy jej bardzo sympatyczna atmosfera.
...Czy wiesz, że Polska mogła mieć kolonię w Kamerunie?
Zalazek polskiej kolonii w Kamerunie powstał w 1882 roku za sprawš polskiego podroznika i badacza Afryki, Stefana Szolca-Rogozińskiego.
Spedzil on w Afryce ponad dwa lata.
W 1884 r. otrzymał od tamtejszych klanów ziemię i założył polska kolonię,
która miała powierzchnię zaledwie 30 kilometrów kwadratowych.
Niestety kilka miesięcy pózniej, przybyli na te tereny Niemcy i Anglicy.
Niemcy zaczęli w ekspresowym tempie podpisywać z tubylcami +traktaty+ i przejmować ich ziemię.
Rogoziński oddal polskš kolonię pod protektorat brytyjski.
Powrócil do kraju, przekazujšc kolekcje etnograficzne muzeum krakowskiemu,
a antropologiczne Akademii Umiejętnosci w Warszawie.
W 1885 r.zginał w Paryżu pod kołami omnibusa.
Jesli masz propozycję, sugestię, zapytanie itp. napisz poniżej...
Napisz swój adres email, jesli chcesz otrzymywać najnowsze informacje...