DOUME Misja w Kamerunie
Aktualnosci O nas Adopcja serca Wolontariat Akcja GAPO Galeria Forum Kontakt

 
Aktualnosci
<<< Następne
1-01-1970 01:00
Słabe zdjęcie..
.. Słaba historia..


Ot, kolega misjonarz ściąga mnie z mojej drogi, bo samochód odmówił posłuszeństwa.
A tak naprawdę jest to poważna awaria która unieruchomi pojazd na długi czas..

Cóż, nic nowego..
Samochody, jak wszystko inne, się psują.

To co w tej historii jest jednak trudne, to fakt, że pojechałem po rury do studni dla jednej wioski, która poprosiła mnie o pomoc, bo mają problemy z dostępem do wody.
Samochód popsuł się 5 minut po przekazaniu rur.

A problemy z nim zaczęły się wtedy, kiedy zdecydowałem się odwieźć pod sam dom chorego, którego nie można było nawet dotknąć, przenieść, nie mówiąc o chodzeniu. Tak bardzo był obolały..

Gdybym został na drodze, nie miałbym dzisiaj problemów...

Samochód służy jako karetka, ostatnio wiozlem nim zmarłego. Wożę piach, kamienie, cement na kaplicę czy studnie.. Etc.
Znowu będzie trudniej.

Prozaiczna historia. Nie wzrusza jak los głodnych dzieci.
Ale jak o wiele trudniej pomóc potrzebującym bez środka lokomocji..

:: komentarzy ::Skomentuj

29-07-2012 07:31
Więcej światła! Wprawdzie większość kameruńskich domów ma okna, ale najczęściej są one w ciągu dnia zamknięte (by ochronić się przed nadmiernym ciepłem).
Ponieważ zaś nie mają szyb, w pokoju panuje wieczny półmrok albo wręcz ciemność.
Już ktoś przede mną wpadł na pomysł pewnej ekologicznej żarówki, która idealnie wpisuje się w kraje bez prądu.
Mam nadzieję, że poniższe zdjęcia wyraźnie pokazują, o co chodzi.
Zacząłem od zainstalowania tego oświetlenia w zakrystii (na zdjęciu).
I jestem b.zadowolony. Ale szczęśliwy będę wtedy, gdy zobaczę chociaż jedną taką żarówkę gdzieś u kogoś w chacie na wsi...





::2 komentarze ::Skomentuj

4-07-2012 20:22
Kroko spoko...
...czyli moje bliskie spotkania 3go stopnia z krokodylem.

Dobrze mu z oczu patrzy?
Jak by nie było, pysk ma odpowiednio zawiązany, żeby nawet gdyby mu się zachciało inaczej spojrzeć, by nic z tego nie wynikło.


Mój krokodyl został schwytany ok.10km od mojego domu. Jak? Już moi myśliwi znają swoje metody.
Większość krokodyli czy waranów przez nich schwytana ląduje na dyrektorskich, czy ministerialnych stołach stolicy? Dlaczego? Bo tylko nich stać na nabycie takiego rarytasa.


A ten tu obywatel trafił do mnie... W końcu to też mój parafianin :)

::1 komentarz ::Skomentuj

19-05-2012 08:50
Orzeszki



Jak wiosna to wiosna. Czas wyruszyć na pole. Kukurydza, maniok, makabo... trzeba zasiać, posadzić...
No a przede wszystkim jest to czas na sianie arachidów. Dzieci tłumnie wyruszają na pole, żeby zasiać to, co będzie potem stanowić jedną z podstawowych potraw, albo, dzięki czemu będzie można zdobyć parę groszy na potrzebne wydatki.
Mamy tu wiosne dwa razy do roku. Orzeszki - jak zresztą wszystko inne - rosną jak na drożdzach. Tyle, że czasu spędza się na polu bardzo dużo. Wszystko robi się ręcznie.
Marzy mi się, żeby coś z tym zrobić. Już główkowałem jak by sprowadzić z Polski małą glebogryzarkę. Aż tu któregoś dnia, będąc w stolicy, zobaczyłem takie urządzenie w jednym sklepie.
Gdyby tak znaleźć sponsora... wtedy może dzieci mogłyby więcej czasu poświęcić na naukę czytania i pisania, a nie na motykę...
Tak mi się marzy...

PS. Przekonuję się, że tu w buszu, poza wyjątkami, większość dzieci kończących podstawówkę nie umie pisać, ani czytać...

::6 komentarzy ::Skomentuj

12-04-2012 13:04
No to zaczynamy...

Co takiego się zaczyna? Ano pora deszczowa. Przyszła za późno i w ogóle, ale....
Wraz z nią takie oto, i inne, obrazki. Maczeta, piła, dobre buty ... wszystko to jak znalazł na ten czas.
A przyroda? Szaleje !
Czas na siew orzeszków ziemnych itd.
Do południa wioski opustoszałe : wszyscy w pole.
Szkoła też rozpoczyna się po świętach niemrawo.
Ach ten szalony rytm...

::0 komentarzy ::Skomentuj

2-04-2012 13:15
Nie samym chlebem...

Nieprawdaż, że nie samym chlebem żyje człowiek..? No właśnie. Dlatego pomyśleliśmy, że przydałyby się też... króliki.
Tutaj tylko niektórzy o nich słyszeli, a prawie nikt nigdy na oczy nie widział.
No więc mam od kilku dni wycieczki krajo...tzn. królikoznawcze i wszyscy z podziwem przyglądają się nowemu stworzeniu, które pojawiło się obok mojego domu.
Przyglądają się i bez wątpienia zastanawiają, jak ono.. smakuje. Tutaj rybki w akwarium, czy żyrafa na zdjęciu kojarzą się właściwie tylko z jedzeniem.

Żyję na terenach, gdzie stosunkowo nową zdobyczą cywilizacyjną jest.. rolnictwo. Do niedawno była to (i nadal jest) kultura zbieraczo-myśliwska. Tutaj nikt nigdy poważnie nie zajmował się hodowlą. Tzn. są kury, psy, kozy itd. ale cały ten zwierzyniec hoduje się sam, szukając dla siebie pożywienia gdzie popadnie i kręcąc się wokół domu. Czasem ktoś z łasku rzuci kotu resztkę ryby, ale jest to wtedy dla kota dzień świąteczny. Ryby je się tu rzadko.

Na mojego królika wszyscy patrzą nieco podejrzliwie, nie dowierzając, że sami też mogą zatroszczyć się o jakieś zwierzę.

A ja chcę im pokazać, że mogą.

::3 komentarze ::Skomentuj

Poprzednie >>>


Zapraszamy do galerii:




PLN
EUR
USD
>

Czy wiesz że....

...Czy wiesz, że Polska mogła mieć kolonię w Kamerunie?

Zalazek polskiej kolonii w Kamerunie powstał w 1882 roku za sprawš polskiego podroznika i badacza Afryki, Stefana Szolca-Rogozińskiego. Spedzil on w Afryce ponad dwa lata. W 1884 r. otrzymał od tamtejszych klanów ziemię i założył polska kolonię, która miała powierzchnię zaledwie 30 kilometrów kwadratowych. Niestety kilka miesięcy pózniej, przybyli na te tereny Niemcy i Anglicy. Niemcy zaczęli w ekspresowym tempie podpisywać z tubylcami +traktaty+ i przejmować ich ziemię. Rogoziński oddal polskš kolonię pod protektorat brytyjski. Powrócil do kraju, przekazujšc kolekcje etnograficzne muzeum krakowskiemu, a antropologiczne Akademii Umiejętnosci w Warszawie. W 1885 r.zginał w Paryżu pod kołami omnibusa.
Jesli masz propozycję, sugestię, zapytanie itp.
napisz poniżej...
Napisz swój adres email, jesli chcesz otrzymywać najnowsze informacje...
 

EMO
odwiedzin od 3.2.2006